Planując remont domu, modernizację poddasza czy zagospodarowanie ogrodu, najczęściej skupiamy się na kwestiach estetycznych i funkcjonalnych. Rzadko myślimy o tym, że kontakt z naturą – choć cenny i potrzebny – może czasem prowadzić do wyzwań, które, jeśli zostaną zignorowane, przerodzą się w kosztowne naprawy i nieplanowane prace remontowe.
Gołębie, krety i kuny to zwierzęta dobrze znane każdemu właścicielowi domu czy działki. Nie są wrogami człowieka, ale ich obecność w nieodpowiednich miejscach może prowadzić do problemów – zwłaszcza jeśli nie zareagujemy odpowiednio wcześnie.
Gołębie a remont poddasza lub balkonu
Gołębie chętnie wybierają poddasza, balkony i dachy na miejsca odpoczynku lub zakładania gniazd. Ich obecność nie zawsze od razu budzi niepokój – ciche gruchanie może wydawać się nieszkodliwe.
Jednak z czasem ich bytowanie może prowadzić do:
- nagromadzenia odchodów, które działają korozyjnie na dachówki i elementy metalowe (np. rynny, obróbki),
- zanieczyszczenia przestrzeni użytkowych, jak balkony czy parapety,
- zagrożenia sanitarnego, jeśli pojawią się pasożyty (np. obrzeżki) lub nieprzyjemny zapach.
Warto zareagować, zanim problem się nasili – odpowiednie sprzątanie po gołębiach i montaż zabezpieczeń (np. siatek lub spirali) mogą zapobiec poważnym uszkodzeniom.

Krety – podziemni ogrodnicy, którzy mogą namieszać
Kret europejski to zwierzę objęte częściową ochroną – odgrywa ważną rolę w przyrodzie, spulchniając glebę i żywiąc się larwami szkodników. Jednak jego aktywność w ogrodzie czy na trawniku może szybko wymknąć się spod kontroli.
Jeśli nie zareagujemy w porę, korytarze i kopce mogą:
- uszkodzić korzenie roślin,
- zdeformować równą powierzchnię trawnika,
- osłabić grunt w pobliżu ścieżek czy tarasów.
Im szybciej zauważymy oznaki działalności kreta, tym łatwiej będzie przekierować go w inne miejsce lub zniechęcić do powrotu – bez szkody dla ogrodu i bez ryzyka konieczności jego rekultywacji. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź: Jak pozbyć się kretów z ogrodu i działki?

Kuna domowa – nieproszona lokatorka na poddaszu
Kuny coraz częściej pojawiają się w pobliżu zabudowań – szczególnie na terenach podmiejskich. Są niezwykle sprytne i potrafią znaleźć drogę na poddasze, do stropu, a nawet za izolację.
Ich obecność przez dłuższy czas może prowadzić do:
- uszkodzenia ocieplenia (np. wełny mineralnej),
- przegryzienia kabli elektrycznych, co grozi zwarciem lub pożarem,
- nieprzyjemnych zapachów i hałasów w nocy.
Wczesne odłowienie kuny (zgodnie z przepisami ochrony gatunkowej) pozwala uniknąć kosztownego remontu poddasza czy wymiany instalacji.

Szybka interwencja ogranicza straty
Wspólny mianownik tych sytuacji? Zwierzęta nie są zagrożeniem same w sobie – problem pojawia się dopiero wtedy, gdy ich obecność zostanie zignorowana. Z czasem może dojść do:
- uszkodzeń strukturalnych,
- problemów sanitarnych,
- konieczności rozbiórek i napraw.
Dlatego warto:
- obserwować sygnały – od kopców w ogrodzie, po dźwięki nad sufitem,
- działać zgodnie z prawem i etyką – wiele gatunków jest chronionych,
- skorzystać z pomocy specjalistów, którzy doradzą bezpieczne i skuteczne rozwiązania.
Dom to miejsce, które powinno dawać poczucie bezpieczeństwa – podobnie jak ogród ma służyć relaksowi. Gdy pojawiają się nieproszeni lokatorzy z natury, nie warto panikować, ale też nie należy odkładać działania.
Wczesna interwencja pozwala uniknąć dużych kosztów i skomplikowanych remontów – a przy okazji zapewnia szacunek wobec zwierząt i środowiska. W końcu chodzi o to, by każdy miał swoje miejsce.
Artykuł sponsorowany.